Blisko tonę śniętych ryb wyłowiono kilka dni temu z Jeziora Witosławskiego w gminie Osieczna. Przyczyną masowego pomoru ryb była przyducha. Grzegorz Kujawa, ichtiolog poznańskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego przyznaje, że na występowanie zjawiska wpływa kilka czynników, także działalność człowieka. Wędkarze mówią wprost o zaniedbaniach i pytają o zrzuty ścieków z oczyszczalni w Osiecznej.
Przyducha, czyli brak wystarczającej ilości tlenu w wodzie to zjawisko, które latem, przy wysokich temperaturach występuje dość często. Ichtiolog Grzegorz Kujawa tłumaczy, że w Jeziorze Witosławskim, w którym występuje duży zakwit, może w określonych warunkach nastąpić zbyt duża produkcja dwutlenku węgla i niedobór tlenu. Tak stało się też kilka dni temu. Padło mnóstwo ryb, głównie szlachetnych. Ze zbiornika wyłowiono tonę sandaczy, sumów, szczupaków i innych ryb.Wędkarze z którymi rozmawialiśmy, uważają, że pomoru można było uniknąć, a przynajmniej go ograniczyć. Twierdzą, że Wody Polskie zaniedbują wykaszanie rowów i kanałów łączących jeziora, co wpływa na zmniejszenie przepływu wody i pogorszenie jej jakości. Wskazują też na działalność oczyszczalni ścieków w Osiecznej. Podkreślają, że zrzut tzw. oczyszczonych ścieków, które wpływają do Jeziora Drzeczkowskiego czy Witosławskiego jest coraz większy.
Ichtiolog Grzegorz Kujawa potwierdza, że zarzuty wody z oczyszczalni mogą wpłynąć na jakość wody i zwiększyć prawdopodobieństwo wystąpienia przyduchy. - Woda, która wypływa z oczyszczalni jest wizualnie czysta, ale na pewno ma podwyższoną ilość biogenów - mówi Kujawa. Zastrzega jednak, że oczyszczalnie działają w oparciu o pozwolenia wodno-prawne i ścieki muszą mieć określone parametry. Jego zdaniem problemem nie jest sam zrzut ścieków, ale proporcje rozcieńczenia. - Poziom wody w jeziorach jest niski, mamy mało opadów, a ścieków w okresie letnim zawsze jest nieco więcej - zaznacza ichtiolog PZW.
Mikołaj Mrówczyński, prezes Gminnego Zakładu Komunalnego w Osiecznej potwierdził Radiu Elka, że od dłuższego czasu oczyszczalnia przyjmuje więcej ścieków, gdyż sieć w gminie się rozrasta, podłącza się wiele nowych gospodarstw. - Woda zrzucana z oczyszczalni jest jednak regularnie badana, a normy jakości są dokładnie określone - zastrzega Mrówczyński.
Zdaniem Grzegorza Kujawy nie można w sprawie pomoru ryb w Witosławiu mówić o czyjejkolwiek odpowiedzialności. - Złożyło się wiele elementów. Mogę jedynie zaapelować do wydziałów ochrony środowiska, czy do Sanepidu o częste kontrole akwenów w regionie. Niestety jest tak, że gdy pojawi się problem zawsze musi go rozwiązać Polski Związek Wędkarski - zakończył ichtiolog PZW.
Ryby wyłowione z Jeziora Witosławskiego zostały już wyłowione i dostarczone do specjalnego zakładu zajmującego się utylizacją w Czempiniu. Koszty operacji poniósł Polski Związek Wędkarski.
Marcin Hałusek